| Czy Chińczycy mają jakieś samochody? Pytanie otwarte – odpowiedzi nadsyłać pocztą pantoflowąData dodania 2004-04-13 Autor: Mariusz | Będzie śmiesznie, bo przepis zupełnie z innej strony półkuli. Szerokość geograficzna ta sama, bo północna, ale długość niespecjalnie, choć też wschodnia, tyle, że gdyby przekłuć bańkę zwaną Ziemią, powiedzmy w Krakowie to drugi koniec przekłucia byłby w Pekinie (przekłucie nie musi być symetryczne, kula to kula, a jak wiadomo, Ziemia kulą nie jest, stąd błąd statystyczny jest dopuszczalny). Przekłucie występuje wyłącznie w takich okolicznościach i na drugiej stronie tegoż trafiamy na stół mandaryna (nie mylić z mandarynką), który ma przed sobą michę z ryżem, i jakąś kolorową papę obok. Cieszy się, że ma co jeść. Mandaryn w Chinach prawdopodobnie nie występuje już, bo komuniści skutecznie pozbyli się podziałów warstwowych – teraz warstwy są trzy: władza, ludzie i Amerykanie, którzy próbują tam sprzedawać bułki z McDonalds. O mandarynach można poczytać tutaj i w różnych książkach traktujących o dawnych Chinach, na przykład jak to Chińczycy byli pierwsi w Ameryce, jakieś osiemdziesiąt lat przed Kolumbem (fakt dowiedziony). Europejczycy jednak traktują swój kawałek kontynentu jak pępek ¦wiata, więc nie bardzo wiedzą nawet gdzie leżą Chiny. Daleko czy nie, świadomie lub zupełnie po omacku, kuchnia mimo tego, jest wyśmienita. Z Włoską ma niewiele wspólnego, i nie wiem nawet, czy można w jakiś sposób te dwie kuchnie zestawiać. Są to jednak tylko moje domysły – co bardziej dociekliwych zapraszam do różnej maści bibliotek – o ile jeszcze jakieś funkcjonują, bo pani minister edukacji skutecznie wykończyła źródła wiedzy w tym kraju. Jak już trafi ktoś to ja poproszę o kurs za który zapłacę listem lub przepisem, gdyż gotówka w postaci dowolnej waluty u mnie nie występuje. Przepis, bo Wojtek się niecierpliwi, kiedyś mu obiecałem i nie dotrzymałem słowa, o ja podły. Przepis jest pierwszym moim przepisem wykonywanym samodzielnie, zaczerpniętym z pewnej książki, która adaptowała chińszczyznę na polskie stoły – nie podam tytułu ani autorki, bo nie pamiętam, ale myślę, że jeśli pani owa trafi jakimś przypadkiem na tę stronę, to może ucieszy ją fakt, że ktoś jej książki czyta (jestem podły, widać to bez dwóch zdań). Wojtek, już piszę, nie denerwuj się. Składniki jednym tchem: sos sojowy ciemny, sól, kieliszek wódki wyborowej (Mirka trzymać z daleka od tego), chude mięso wieprzowe – karkówka (bądź karczek) lub schab, może być też filet z piersi kurczaka (orientacyjnie pół kilograma na cztery osoby), jedna lub dwie papryki czerwone słodkie, duża cebula, por – biała część, oliwa (dowolna, olej w tym jedynym przypadku również dopuszczalny), ogórki konserwowe, sok ze świeżej pomarańczy, cukier, ocet winny biały, koncentrat pomidorowy, odrobina mąki, ryż – bo to chińszczyzna w końcu. Co z tym zrobić? Mięso pokroić w kawałki kwadratowe najlepiej, można użyć linijki (koledzy inżynierowie z AGH powiedzieliby: przymiaru liniowego) dla dokładnego wymierzenia kwadratu o boku jeden na jeden centymetr, to oczywiście dla wytrwałych i precyzyjnych, posolić mięso, zalać alkoholem, ale tak, żeby nie wyszło z miski, bo często się pijanym elementom włącza tak zwany szwędaczek i znikają te elementy w różnych miejscach świata, np. w pokoju z koleżanką z innej potrawy; odstawić pod nadzorem, najlepiej do lodówki na trzydzieści minut. Paprykę bez pestek i środka w paseczki, por w plastry, cebulę pokroić drobno, ale nie za drobno, żeby było co chrupać po usmażeniu. Sześć łyżek cukru zalać trzema łyżkami octu winnego, dodać dwie łyżki koncentratu pomidorowego, dwie łyżki sosu sojowego i dwie łyżki soku z pomarańczy (nie z kartonu, musi być sto procent soku w soku, więc pomarańczę przeciąć na pół i wycisnąć, bez pestek, chyba, że ktoś lubi, bo w kuchni można wszystko), całość podgrzać i mieszać do rozpuszczenia się cukru, żeby konsystencja była gładka i jednolita – będzie, jak się przypilnuje. Mięso usmażyć na ostrym ogniu na oliwie, tak by się zrumieniło, jak będzie dobre, zdjąć i odstawić, a na patelnię dać pokrojone warzywa i usmażyć równie mocno, i szybko, dodać mięso, zalać sosem z łyżeczką mąki, żeby zgęstniał odrobinę i dodać, o czym nie powiedziałem, cztery lub pięć ogórków konserwowych pokrojonych w plastry. Całość dosmażyć jakąś chwilę na ostrym ogniu i gotowe. Do tego ryż, piwo Tatra, bo takie pija Mirek i impreza gotowa. Powinno się może pić do tego wino ryżowe, znam przepis, ale nie podam, bo nie można. W końcu samochody, no nie? Właśnie, odpowiedzi nadsyłać pocztą, adresy na stronie. Z tego co pamiętam, Chińczycy mają sporo rowerów, u nas kradną, więc import byłby wskazany. Bo jest też pytanie, jak ta potrawa się nazywa, no właśnie, to mięso [wieprzowina/kurczak] w sosie słodko-kwaśnym, dawno obiecany przepis Wojtkowi. |
| Data dodania 2004-04-13 Autor: Mariusz |
|
|